Po wysłaniu wiadomości,wyszłam z łazienki.Na moje szczęście były już lekcję.Uciekłam ze szkoły przecież nic się nie stanie jak raz pójdę na "wagary.Postanowiłam iść do miejsca które kocham całym sercem.Tam mogę być sama ze swoimi myślami,marzeniami.To coś co kocham!Gdy doszłam na moje miejsce przysiadłam przy drzewie opierając się o nie.
Jak zwykle całkowicie wyłączyłam się na świat zewnętrzny.Rozmyślałam jak moje życia w tak szybkim czasie się zmieniło.Niegdyś cisząca się życiem 16-latka z kochającymi Ją rodzicami i bratem,który zawsze był dla Niej oparciem.Zawsze mogła na niego liczyć.A teraz no cóż tu dużo mówić,18-latka z której wygasło życie,w Jej oczach już nigdy nie spotkasz błysków szczęścia,które zawsze można było zauważyć.A to wszystko przez jeden feralny dzień, dzień który stał się moim koszmarem na jawie.
Wspomnienia
-Patric gdzie Oni tyle czasu są -marudziłam już któryś raz tego wieczoru.Widać było że już tym irytuje mojego starszego brata.No ale cóż nie chciało mi się już czekać na moich rodziców,którym bardzo dłużył się powrót do domu. -Przestań marudzić bo cię wyrzucę przez okno!-ryknął zmęczony moim marudzeniem. -Czemu nie nosisz majtek.O przepraszam to twój ryj-zbulwersował się i to ostro. -Odszczekaj to!-ruszył w moim kierunku na co ja wstałam z kanapy i zaczęłam się wycofywać. -Jesteś głupszy niż ustawa przewiduję,myśląc że to odszczekam-wybuchłam śmiechem widząc całą czerwoną twarz mojego kochanego brata. W naszej" kłótni" przeszkodził dzwoniący telefon. -Zaraz cię załatwię-wymamrotał zły że ktoś przerywa naszą zabawę.Odebrał telefon. -Co?! Jak to?!To na pewno jakaś pomyłka!Nie!-rozłączył się po czym runął na podłodze.Widząc jego stan podbiegłam do niego,siadając przy Nim.Na co On od razu wtulił się we mnie dając mi ciepło.Jego łzy moczyły nasze koszulki. -Co się stało?-w końcu zdobyłam się na odwagę by spytać -O-oni nie żyją-wybuchł jeszcze głośniejszym płaczem niż wcześniej. Kto?N-nie to nie możliwe!Nie rób sobie ze mnie żartów!Powiedz że to głupi żart-zaczęłam się wierzgać wyrywać z jego uścisku,lecz On jeszcze bardziej zmocnił uścisk -Chciałbym to powiedzieć,ale to niestety prawda.Damy sobie radę.Zobaczysz będzie dobrze.
Bezsilność i bezradność. To jedyne co czuję.Nie mam ochoty jeść.Nie mam ochoty wstawać. Nie mam ochoty oddychać.Nie mam ochoty żyć.Po prostu nie mam siły.Czasami mam ochotę zamknąć oczy i nigdy więcej ich nie otworzyć.Mam ochotę przestać istnieć.Nie,nie popełnić samobójstwo,ale zamienić się w nic.Czuję się jak puzzel nie pasujący do żadnych puzzli.Pochłania mnie ciemność,tak przerażająca jak ogromny wybuch wulkanu,w której zatapiam się coraz bardziej,z której nie mogę się wydostać.Tonę w coraz większych głębinach ciemności.Gdy upadam nisko,że nikt nie jest w stanie mnie podnieść, dla Ciebie to ogromne szczęście.Gdy mówisz do mnie"Jesteś nic nie wartym gównem" dla Ciebie to zabawa.A moje serce rozbija się na milion kawałeczków.Nic nie warte serce.Nienawidzisz mnie ,bo pomagam innym ludziom?Jestem dobra?Dlaczego?Dlaczego akurat ja?Bo nie ubieram się jak księżniczka?Choć w paru sprawach masz rację:
1.Nikt mnie nie pokocha. 2.Nikt mnie nie polubi. 3.Nikt mi nie pomoże. 4.Nigdy nic nie osiągnę. Zamknęłam mój sekret-pamiętnik.Codziennie zostawiam w nim mój ogromny ból i smutek.Z dnia na dzień jest ich coraz więcej.Codziennie słyszę obelgi kierowane w moją stronę.Staram się nie załamywać,ale z dnia na dzień staję się to coraz bardziej trudne.Nie mam nikomu się wyżalić,ponieważ moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym,a mój brat wyjechał na studia medyczne.Nic Mu nie mówię o moich problemach,ponieważ to moje życie,moje problemy.Wstając z łóżka rozprostowałam kości.Po szybkim prysznicu,ubrałam się w:
Moje włosy związałam w kłosa.Zeszłam na dól by zjeść śniadanie.Po zjedzonym posiłku,nałożyłam mój plecak na plecy i wyszłam z domu,przedtem zamykając drzwi.Po 10-minutowej wędrówce doszłam do szkoły.Westchnęłam na samą myśl,co czeka mnie w środku budynku.Szybkim krokiem doszłam do mojej szafki by nikomu się nie narażać.Lecz moje starania się nie powiodły.Gdyż usłyszałam głos za sobą:
-Kogo my tu mamy cygankę ze slamsów-to były słowa Alana mojego prześladowcy.Spuściłam głowę na dól ,aby na niego nie patrzeć.Wiem że nie mieszkam w bogatej dzielnicy tak jak On ale to nie moja wina.
-Co języka Ci w gębie zabrakło?-syknął podnosząc moją głowę w górę.
-Odpowiadaj kiedy się Ciebie pytam-tym razem wysypał moje wszystkie rzeczy z plecaka.
-Co może pójdziesz się wypłakać swoim rodzicom.OOO przepraszam zapomniałem twoi rodzice zmarli bo nie mogli znieść że jesteś ich córką-żadne słowa nie zraniły mnie tak bardzo jak te.Zebrałam wszystkie moje rzeczy i schowałam się w łazience.Ból był tak wielki,że nie pozostało mi nic jak innego niż płacz.
Oni nic nie wiedzą o moim życiu,a mimo to mnie oceniają.Bo tak najłatwiej,oceniać kogoś kogo się nie zna.Źli ludzie uwielbiają patrzeć na twój ból,cierpienie,płacz. Zsunęłam się po ścianie.Weszłam na internet na moim telefonie,po czym na bloga na którym podobno pomagają ludziom z problemami.Wysłałam list do autora bloga: Witaj nieznajomy! Piszę do Ciebie z prośbą o pomoc.Sama już nie daje rady z mnożącymi problemami.Jestem dręczona w mojej szkole przez popularsów .Wszystko zaczęło się rok temu w 11 klasie. Codziennie wyzywają mnie od nic nie wartego śmiecia.Ale dziś jeden z nich przesadził,ponieważ powiedział ,że moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym bo nie chcieli takiej córki jak ja.Te słowa zraniły mnie doszczętnie.Nie wytrzymam już tak dłużej .Błagam poradź mi co mam zrobić .A ty też byłeś dręczony skoro pomagasz takim ludziom jak ja?Wiem że to nie moja sprawa ,ale po prostu jestem ciekawa. Mam nadzieję że przeczytasz mój list i mi pomożesz.
Bella Cartanos
"Nie ważne jak życie jest ciężkie,nigdy nie trać nadziei"
................................................................................................................................................................................ Witajcie moi kochani!!Jeśli ktokolwiek czyta moje wypociny,to Niech to ktoś skomentuję.Proszę,proszę,proszę.
Czy wiesz jakie to uczucie gdy wszyscy się nad Tobą znęcają?Nie?Wyobraź sobie że jesteś nic nie znaczącym małym kotem,zamkniętym w klatce z ogromnymi lwami.Jak myślisz kto wygra?Ci,których jest więcej,Ci którzy są silniejsi,Ci którzy nie przerabiają w słowach.Dla Nich to zabawa,ale dla Ciebie to walka o przetrwanie.Jest też coś takiego jak nadzieja.Nadzieja na lepszy dzień,miesiąc,rok.Co to jest nadzieja?Nadzieja jest wtedy gdy,szukasz wody na pustyni.Pewnie powiecie:Przecież nie ma wody na pustyni.No właśnie.Ale mimo wszystko wciąż uparcie szukasz,choć wiesz,że szansa na znalezienie jakiejkolwiek jest minimalna.Mam na imię Bella Cartanos i jestem zranionym aniołem który czeka na cudowne anioły,które uniosą mnie ponad przestworza.A to moja historia.Nie jest bajką w której jest idealnie,zbyt idealnie,lecz to prawdziwe życie.
"Nie jesteś słaby dopóki nie zaczniesz tak myśleć"